Profesor Bożena Chrząstowska (1929-2020)
Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pani Profesor Bożeny Chrząstowskiej – wybitnej Uczonej, wspaniałego Pedagoga, Pierwszej Damy Polskiej Dydaktyki – jak niektórzy słusznie Panią Profesor nazywali, Twórczyni „szkoły poznańskiej”, Mistrzyni dla wielu pokoleń naukowców i nauczycieli, Reformatorki oświaty, Autorki podręczników, które odmieniły polską edukację, Działaczki opozycji demokratycznej, Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Pedagogicznego, dobrej Przyjaciółki naszego Instytutu i czułej Przyjaciółki wielu z nas, do której mogliśmy się zwracać żartobliwie Bożena Chrzą… My z Pani wszyscy!
Profesor Bożena Chrząstowska była przy tym człowiekiem wielkiego serca i wielkiej skromności. Odbierając w 2019 roku Medal Homini Vere Academico, wyznała: „Nie ma we mnie dostojeństwa. Uciekły mi wszystkie słowa. Nawet swoje książki odkrywam na nowo i ze zdziwieniem stwierdzam, że są dobrze napisane. Została pokora wobec mądrości innych ludzi”…
Dostojna Pani Profesor!
Może uciekły Pani Profesor wszystkie słowa, ale na szczęście wiele z nich ocalało w dobrze napisanych książkach i wiele z nich na zawsze też zapisało się w naszych sercach… Mówi Pani Profesor: została pokora. Nam niestety zostaje chyba tylko zgodzić się z poetą: niepojęte jest marnotrawstwo śmierci…
Pamiętając, jak wielkie są Pani Profesor zasługi dla popularyzacji w Polsce dorobku ukochanego poety Czesława Miłosza, mało wówczas znanego w kraju, gdy w stanie wojennym wydawała Pani o nim prekursorską książkę, chcielibyśmy się pożegnać słowami jednego z wierszy Noblisty:
Sens
– Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
– A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem,
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc
Następują po sobie, nie dbając o sens,
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi?
Gdyby tak było, to jednak zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.
W imieniu Dyrekcji,
Katedry Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego
oraz całej Społeczności Instytutu Filologii PolskiejPiotr Kołodziej